Nie wiem jak stałem się sławny - mówi Can 2 Tekst: seba Nigdy nie malowałem raju. Nie wiem jak stałem się sławny. Nigdy nie będziesz Daimem. Can2 to legenda graffiti, jeden z najsławniejszych malarzy na świecie. Jego style były i są inspiracją dla wielu writerów. W tym roku, na Meeting Of Stylez po raz pierwszy gościł w Polsce. Choć przez wielu postrzegany był jako gwiazda, sam jednak nie patrzy na siebie w tych kategoriach. Jest spokojnym czlowiekiem skupionym na tym co robi. Redakcja: To Twój pierwszy raz kiedy jesteś w Polsce. Dlaczego przyjechałeś dopiero teraz? Nie mam czasu ani pieniędzy żeby cały czas podróżować. W Polsce nic się nie działo, nie było jamów, znacznie więcej było tego w Niemczech i tam byłem zapraszany. Bardzo dużo tam podróżowałem i to było znacznie prostsze dla mnie, choćby dlatego, że tam jest mój język i wszystko wiem. Kiedy jadę do innego kraju, zwykle jestem zapraszany lub akurat jestem tam na wakacjach. Byłem w wielu krajach, ale ciągle nie we wszystkich. Na przykład nie byłem ciągle w Anglii, choć jest bardzo blisko. Jednak w moich oczach, tam niewiele się dzieje. Może i coś jest, ale nie tak oficjalnie. W Polsce jednak coś się dzieje , mamy jam'y przed Battle Of The Year, duży Brain Damge Jam, drugi Meeting Of The Stylez... Nie, to nie do końca tak. Nie chciałem powiedzieć, że nic się nie dzieje. Po prostu zwykle jestem zapraszany i dlatego jestem w tym kraju. Nie podróżuję tysiąca kilometrów tylko po to, żeby być na jam'ie, ponieważ na jam mogę jechać gdziekolwiek do Niemiec. Po prostu to chciałem powiedzieć. Więc jakie są Twoje wrażenia o Polsce i polskich malarzach? Pierwsze wrażenie, to, to że są przyjacielscy i dla mnie to ważniejsze od tego czy są dobrzy stylowo. To dla mnie istotne, bo gdy maluję z kimś ścianę, nie jest dla mnie ważne jak jest dobry, dla mnie ważne, czy ludzie są cool i czy dobrze z nimi się bawię. Jeżeli chodzi o style, to, to co widzę tutaj i wielu krajach, ludzie są zainspirowani Daim'em. Z drugiej strony sporo jest oldschool'owych, klasycznych numerów. Myślę, że poziom jest całkiem wysoki. Jak na razie, w drodze z Warszawy do Bełchatowa wiziałem mnóstwo pomalowanych pociągów i to jest dobre. Widziałem kilka naprawdę dobrych prac na kolejkach. Znasz może jakiś malarzy z Polski albo wiesz coś więcej o naszym graffiti? Nie. Lubisz atmosferę na jamach, kiedy ludzie stoją za Tobą, patrzą jak malujesz, komentują to? Czujesz się jak gwiazda? Za każdym razem kiedy jestem na jam'ie, ludzie stają za mną, patrzą i mówią "bla, bla, bla". Jednak myślę, że nie stają tylko za mną, ale za każdym kto maluje. Ale tutaj, w Bełchatowie, było naprawdę bardzo relaksująco. Miałem dużo więcej sytuacji, gdy było dużo ludzi, na przykład jak byłem zaproszony do Moskwy. Tam były barierki, przez które ludzie nie mogli dojść do ściany i brać farb. Pierwszy dzień był na luzie, ale drugiego dnia, ludzie stawali się coraz bardziej podekscytowani, prawie agresywni. Patrzyli jak wyciągnąć farby. To są sytuacje, których nie chcę, chcę malować i koncentrować się na obrazku, a nie chcę koncentrować się na tym, czy ludzie biorą mi puszki. Tak, że potrzebuję niebieskiego, a niebieski zniknął... bo ktoś go ukradł. Nie skończyłem tak naprawdę obrazka w Moskwie. Przestałem malować, bo była olbrzymia presja z tłumu i ludzie ciągle przybliżali się z tymi barierkami. Ale tutaj to była sama przyjemność malować. Inną sytuację miałem podczas Splash! Festiwal, kiedy malowałem nad olbrzymim tłumem ludzi, chyba największym jaki widziałem. Malowaliśmy dokładnie ponad wejściem, jakieś 2 - 3 metry wysokości. I to było stresujące, kiedy słyszysz tych wszystkich ludzi. Preferuję taką atmosferę jak w Bełchatowie. Więc można powiedzieć że preferujesz spokojne jam'y z przyjaciółmi nad duże imprezy? Tak, dokładnie. Na dużych imprezach musisz trzymać ludzi z daleka od ściany. Jesteś gwiazdą, ludzie chcą pogadać, dostać autograf... Ok., daję autografy, nie ma problemu. Jednak czasem to mnie denerwuje. Maluję swój wrzut, a ludzie mnie o to proszą, mówię wtedy, że ok., jak tylko skończę mój numer, to dam autograf, ale przede wszystkim jestem tu by malować i tego chcę. Na tym jamie był z góry nadany temat ściany, ale nie było takiego spontanicznego malowania, gdy spotyka się kilku różnych malarzy. Wolisz taką formę, czy ściany z nadanym tematem? Żeby być szczerym to mało mnie to obchodzi, tak długo jak temat nie jest naprawdę dziwny i muszę nad nim pomyśleć. Jednak najczęściej nie przejmuję się tym. Mogę malować swój numer lub robić tło. Najczęściej jest tak, że maluję swój styl, a temat jest w tle i charakterach. Tym razem byłem tu z Maclaime i oni zajęli się tłem, ja zająłem się tylko stylem, więc było to dla mnie całkiem łatwe. Gdybyś miał dziś więcej czasu, zaprosiłbyś któregoś z malarzy do zrobienia wspólnej ściany? Tak. Ale naprawdę nie interesuje mnie kto to jest, ważne jest to, żeby byli po prostu cool. A który obrazek przykuł najbardziej Twoją uwagę? Widziałem jeden obrazek, Manson. To był pierwszy obrazek, który zwrócił moją uwagę, kiedy spojrzałem na ścianę. Był żółty, białe kolory w wypełnieniu i ciemny outline, do tego 3D, to mnie przyciągnęło. Nie lubią gdy numery są zbyt kolorowe, zbyt "wild". Wolę te bardziej proste, powinny mieć styl, strzałki, ale nie powinno być tak, że stoisz i nie możesz przeczytać. Myślę, że to sens graffiti, pokazać ludziom swoje imię. Jak ludzie stoją i nie mogą się rozczytać, to skąd będą wiedzieć kto to malował? Powiedzą, fajny był ten numer z żółtym tłem i niebieskim outlin'em, ale nie powiedzą, że to było tego i tego gościa. Co myślisz o temacie tej ściany: "Adam i Ewa w raju" , to było interesujące, czy może ciężkie do namalowania? Myślę, że to było interesujące, bo nigdy nie malowałem takiego tematu. Trzeba respektować to, że to ściana kościoła. Nigdy bym nie postawił taga na kościele, nie dlatego, ze jestem specjalnie religijny, ale można tagować w innych miejscach. Nie namalowałbym też na przykład diabła, jak tutaj (Can2 wskazał na charakter Zbira). To jest nie na miejscu, trzeba mieć wyczucie sytuacji. Jak Wasza ściana odnosi się do tego tematu? Myślę, że to Ewa, ale nie wiem gdzie się podział Adam... (Can2 wskazał na fotoreal bardzo atrakcyjnej kobiety). Myślę jednak, że to w miarę trudny temat do malowania. Mój znajomy powiedział, że naprawdę łatwo namalować piekło: ogień, kotły, diabły i już jest. Ale raj jest dużo trudniejszy. Tak, coś w tym jest. W rapie, często mówi się o rap-biznesie, jest coś takiego jak graffiti-biznes? Widzisz coś takiego? Nie. Myślę, że rap jest bardzo komercyjny i graffiti nigdy nie może pójść tą drogą. To ciągle jest nielegalne, to sztuka na ścianach i ciągle mało ludzi to lubi. Rap jest czymś co słyszysz i to jest inny wymiar. Graffiti dotkniesz tylko przez emocje, możesz powiedzieć, że numer ci się podoba lub nie. Ale ludzie myślą tylko "o, to by ładnie wyglądało w moim garażu". Może ludzie, jak na przykład Maclaime, poszli krok dalej malując fotorealizm. Bo to jest coś co kupi babcia i dzieci będą umiały zrozumieć, ale style to już nie. Ludzie będą potrafili to przeczytać, ale naprawdę wrażenie na nich zrobi fotoreal kobiety. To jest coś co podchodzi pod komercję, jest robione bardziej dla ludzi. Może z tego da się robić biznes. Gdy masz portfolio z taki pracami i pójdziesz do biura dużej firmy, oni będą chcieli mieć coś takiego. Jak pójdziesz ze stylami to prędzej usłyszysz, że "my malujemy lepiej od ciebie". Malujesz od dwudziestu lat, jak graffiti zmieniło się w Twoim odczuciu przez ten czas? Ciężko powiedzieć, bo nie wiem czy ludzie będą to rozumieli, jak nie są w tym tyle lat. Na początku wszystko było dziewicze, jeszcze nie dotknięte. W zasadzie nie było graffiti do oglądania, to co widzieliśmy to "SyleWars", "Beatstreets" i "Wild Style". Na początku byliśmy zainspirowani przede wszystkim przez breakdance, kiedy mieliśmy po trzynaście lat naprawdę byliśmy pod wrażeniem jak ludzie kręcili się na głowach i chcieliśmy robić tak samo. Myślę, że wiek 12 , 13 lat, to czas kiedy nie wiesz jaką drogą pójdziesz, nie wiesz jakie masz hobby i próbujesz wszystkiego. Wtedy trenowaliśmy break codziennie, a graffiti robiliśmy przy okazji, na tej zasadzie, że Hip-Hop to graffiti, rap i break, więc też robiliśmy graffiti. Doszedłem do momentu, gdy obie te rzeczy zajmowały mi za dużo czasu i musiałem zdecydować co chcę robić. Podjąłem decyzję, że to będzie graffiti i na początku wszystko było wyzwaniem. Puszki, końcówki , kiedy dowiedziałem się, że są różne lub jakieś nowe, to było ekscytujące, kiedy je próbowałem. Kiedy wpadł nam w ręce jakiś magazyn z USA ze zdjęciami graffiti, to wycinałem je i zbierałem. Patrzyłem na kolory i jak były fajne, to starałem się też namalować coś w takich. Potrafię zrozumieć dzieciaki, które dorastają z graffiti, widzą to, ale nie znają historii, nie wiedzą skąd to się wzięło. Widzą to i chcą to robić. Droga, żeby dojść do wysokiego poziomu, jest teraz znacznie krótsza niż kiedyś. Teraz można dostać puszki, końcówki, magazyny, video... wszystko. W krótkim czasie można poznać prawie wszystko. Ja nigdy nie widziałem jak ludzie malują graffiti, widziałem tylko skończone obrazki, więc dla nas było tylko ćwiczenie, ćwiczenie i jeszcze raz ćwiczenie. Poza tym nie myślałem, że to będzie tak wielkie jak jest obecnie. Kiedy zaczynałem dwadzieścia lat temu, nie pomyślałem nawet, że będę zaproszony do Moskwy, Hiszpanii, Włoch, Polski, Australii, Nowej Zelandii, Miami... A których z tych krajów wspominasz najmilej? Chyba najlepsza była Nowa Zelandia. To piękny kraj i ludzie są naprawdę otwarci i wszystko jest na dużym luzie. A wracając do tematu , dla mnie to dziwne, że ludzie mnie zapraszają i lubią moje style. Nie myślałem, ze będę robił style, które każdy lubi. Po prostu maluję swoje, wpływają na mnie inni ludzie, inne obrazki i wspólne malowanie. Zbieram to wszystko i robię z tego swoje, tak żeby w moich oczach wyglądało to dobrze. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego jestem tak sławny jak jestem teraz, bo to nigdy nie było moim celem, żeby być tak znanym. I nie wiem jak to się stało, ale gdzie nie pojadę ludzie chcą autograf i to jest dziwna sytuacja dla mnie. Nie czuję się jak gwiazda, po prostu robię graffiti. Ale potrafię ich zrozumieć, bo też miałem swoich idoli: Seen, T-Kid i kilku inych. Może jakbym był dużo młodszy, byłbym taki sam jak ci ludzie i też bym chciał autograf? I w ten sposób jest to dla mnie zrozumiałe, ale z drugiej strony jest to dla mnie dziwne rozdawać te autografy. Zgodzisz się ze mną, że jak jesteś młody nastawiasz się głównie na nielegalne graffiti, a z wiekiem większą uwagę przykładasz do legali, dopracowywania szczegółów, dbałości o obrazek? Ta nielegalna część, to zupełnie osobna sprawa. Najczęściej ci młodzi mówią, że graffiti jest tylko nielegalne. A tak jak ty mówisz, im bardziej dorastasz, to zmienia się twoja świadomość. Nie można malować pociągów przez dwadzieścia lat. Raz lub dwa razy jak cię złapią i musisz za to zapłacić przemyślisz to i nie będziesz robił już hardcoru. Rozumiem młodych, którzy malują nielegalnie. W Niemczech mnóstwo ludzi, robi mnóstwo numerów w miejscach, które można określić jako niebezpieczne tylko po to, żeby zyskać uwagę. Jest tylu malarzy, że musisz zrobić coś specjalnego, żeby wybić się z tłumu. Z jednej strony to zabawne zobaczyć co oni robią żeby zdobyć sławę, ale to tylko jedna droga. Druga to robienie dobrych numerów. Ciężka praca, dobre style, to dużo trudniejsze niż zrobienie srebnego throw-up'a na kościele lub gdzieś indziej tylko po to, żeby zyskać uznanie jako bomber. Co mógłbyś przekazać malarzom w Polsce? Róbcie dalej swoje. Chciałbym zrobić pociąg w Warszawie, bo wyglądały one naprawdę dobrze. Ludzie powinni uczyć się o historii graffiti, żeby to lepiej rozumieć. Nie powinni robić 3D tylko dlatego, że to gdzieś zobaczyli, powinni szukać swojego stylu, bo nigdy, naprawdę nigdy nie będziesz Daim'em. A mnóstwo ludzi chce być Daim'em, nawet jak o tym nie myślą to mają to w podświadomości: chcą mieć taki fejm i tak malować, ale nigdy nim nie będą. Powinni pokazywać swoje idee i swoje style, może za 10 lat ktoś powie: "o to styl tego znanego polskiego malarza", tak jak mówią o Daim'ie. Ludzie, a szczególnie dzieciaki chcą być sławni bardzo szybko, a to zabiera lata, żeby się rozwijać i zdobywać uznanie, nie da się tego osiągnąć w rok. Jak jesteś w tym długo i się rozwijasz, to ludzie będą mówić o tobie, ale to zabiera dużo czasu. Kiedy Loomit był w Polsce spytaliśmy się go, czego jeszcze oczekuje od graffiti. Odpowiedział po prostu "dobrej zabawy". A Ty? Dobrej zabawy. Więc tego Ci życzę i dzięki za wywiad. Wywiad pochodzi z portalu hip-hop.pl
|